Zwycięzcy nie umierają część 2

Dzięki uprzejmości Pani Katarzyny Ochabskiej pozwoliłem sobie na łamach naszej strony zamieścić dziś 2 część bardzo ciekawego materiału o śp. generale brygady pil. Stanisławie Skalskim pt. Stanisław Skalski, czyli nadszedł czas pogardy dla munduru.

Jak każdy człowiek Skalski miał prawo do własnego zdania. Także krytycznego. Ani po wyjściu z więzienia, ani po 1989 roku, nikt (także wojsko) nie wykorzystał jego talentów. Taka dziwna prawidłowość – im większe zasługi, tym większa zawiść maluczkich. Oczekiwano od niego ciągłego rozpamiętywania czasów wojny. Kiedy chciał się wypowiedzieć na tematy aktualne, jego krytyczne opinie, choć słuszne, nie wszystkim były w smak, szczególnie jeśli publicznie wymieniał osoby z imienia i nazwiska. Ze swoimi przeciwnikami wchodził wtedy w zwarcie z impetem, jak w walce powietrznej. Wyrwane z kontekstu zdania, powtarzane dla zdyskredytowania Skalskiego, przybierały dla niektórych charakter obsesyjny. Obarczano za to psychikę, która niejako miała być nadszarpnięta w więzieniu. Przypięta łata „antysemity” ma się jak pięść do nosa. Strach przed posądzeniem o antysemityzm w naszym kraju, okazuje się, paraliżuje wielu, nawet najodważniejszych dziennikarzy. Jak więc nazwać kogoś, kto poniża Skalskiego, kłamie na jego temat, szydzi – ANTYPOLAK?

Objawiony, jedyny słuszny, pseudoznawca życia Skalskiego, skompromitował tylko siebie, a wartość „faktów” z życia Stanisława Skalskiego można sprowadzić do prostej góralskiej teorii poznania: święta prowda, tyż prowda i g… prowda.

Skalski znał cenę życia i odpowiedzialności za własne decyzje. Ci, którzy na jego grzbiecie chcą zaistnieć – ani w przeszłości, ani obecnie nie sięgają mu do pięt.

O ileż łatwiej być publicystą niż tracić życie za Ojczyznę, „nawet z honorem lec na dnie”. Gdyby doszło do wojny ci, „odważni” i silni w gębie, pierwsi uciekliby z Polski, by robić z siebie bohaterów na emigracji.

Skalski ma swoje honorowe miejsce w historii, nie tylko Polski, i byle pismak nie odbierze mu ani zasług ani szacunku. Niestety jego pisanina, ten z gruntu fałszywy obraz, trafił już w ręce równie intelektualnie rozwiniętej publicystki internetowej. Do szerokiej rzeszy, traktujących internet jako jedyne (wiarygodne) źródło trafiły piramidalne bzdury, które bezmyślnie przepisała. Rozwinęła je o kilka równie wysokich lotów własnych sformułowań, które wyjaśniam: w czasie wojny nie był generałem, uczelni niewojskowej nie kończy się ze stopniem podporucznika, pociągi go nie pociągały itd. Koniec życia przekalkowany, i fałszywy, jak wszystko inne.

Haniebna robota publicysty osiągnęła swój zamysł. Podłość płynąca od pierwszych zdań rodzi pytanie: czy jest to tylko ignorancja, czy użyteczny idiotyzm?

Na jego kłamstwa już, a będą i później, powoływać się zwolnieni z czytania ze zrozumieniem. Utrwala się więc medialna dezinformacja. Komu na tym zależy, na poniżaniu prawdziwego bohatera? Publicysta współpracuje z „Focus Historia”. Według Wikipedii to „polski miesięcznik popularnonaukowy wydawany przez polską filię niemieckiego wydawnictwa Gruner+Jahr”. Kilka lat temu ukazał się tam artykuł szkalujący Jana Zumbacha, przy okazji przyłożono też Skalskiemu. Obaj już wówczas nie żyli.

Na niegodziwe postępowanie nie ma przyzwolenia. Godność i honor to dla przyzwoitych ludzi nadal cnoty naczelne. Odpowiedzialność za naszą historię, za naszych pilotów, nasze bohaterstwo w II wojnie światowej ponosimy wszyscy. Wypieranie ze świadomości społecznej, ludzi mających autentyczne zasługi wojskowe, nade wszystko na polu walki, rodzi uzasadnioną obawę, że kiedy bohaterowie już odeszli i zabraknie nas, którzy z nimi się zetknęli, do głosu dojdą grabarze pamięci narodowej. Wymazywanie z pamięci, skazywanie na zapomnienie wielkich żołnierzy nie jest przypadkowe. By przypomnieć tylko losy generała Tadeusza Jordan Rozwadowskiego. Wszechobecna dzisiejsza propaganda zaczyna już narzucać nowe „świetlane wzorce”.

Zbiorowa pamięć i poczucie godności żołnierskiej winna być kształtowana od najmłodszych lat. By to, co winno być spoiwem narodu – duma z wielkich przodków i ich dokonań nie była zapomniana. Dlatego Stanisław Skalski, obdarzony wysoką kulturą, ale nade wszystko, doświadczeniem życiowym, zawsze chętnie dzielił się swą wiedzą, szczególnie z młodzieżą, młodymi adeptami latania, ludźmi, którym los Polski nie jest obojętny. Troska o nasz kraj towarzyszyła mu do końca życia. Latami gromadził obrazy z myślą, że przekaże je narodowi. Ci, którzy weszli w ich posiadanie nie spełnili i tej woli Skalskiego. Pragnął utworzyć muzeum. Miał wiele ciekawych pomysłów. Dlaczego nie znalazł sojuszników?

W 2015 roku przypadało stulecie urodzin Stanisława Skalskiego. Przeszło bez echa. Moje projekty, podobnie jak kiedyś jego, nie znalazły uznania. Nawet w logo Międzynarodowych Pokazów Lotniczych – Air Show 2015 – pojawiła się informacja o 75. rocznicy Bitwy o Wielką Brytanię, choć obiecano, nie dotrzymano mojej propozycji, by pojawił się wizerunek pilota znanego na całym świecie i kojarzonego z najlepszymi kartami polskiego lotnictwa. Tym samym byłby to świetny asumpt do przypomnienia niewiarygodnego wkładu polskich pilotów w uratowanie Wielkiej Brytanii w 1940 roku. Brytyjczycy szanują pamięć o swoich bohaterach.

W 2014 roku mój wniosek zaakceptował Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych i MiG-29UB otrzymał na statecznikach malowanie wizerunków Skalskiego, a 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku, do której samolot należy – w listopadzie 2015 roku – nadano jego imię.

Człowiek tak długo żyje, jak długo istnieje w pamięci ludzkiej. Z okazji stulecia urodzin Stanisława Skalskiego przygotowałam uchwałę sejmową W sprawie upamiętnienia lotników polskich walczących na frontach II wojny światowej. Podkreślam, na wszystkich, nie tylko w Wielkiej Brytanii, bo nie była to jedyna arena walk naszych pilotów. W uzasadnieniu (zresztą przez kogoś wrzuconym do internetu) napisałam na zakończenie: „Upamiętnienie polskich lotników czasów II wojny światowej to ocalenie od zapomnienia naszej przeszłości, a przez to danie wzorców godnego postępowania młodemu pokoleniu”. Sejm jednogłośnie przyjął uchwałę 24 lipca 2015 roku. Kto o tym słyszał?

Byłam także przy zamykaniu trumny Skalskiego. W nekrologu napisałam: „Odszedł Wielki Człowiek, Polak, który największym ukochaniem darzył swoją Ojczyznę. Pasja życia pomogła Jemu podźwignąć się po tragicznych przeżyciach więziennych. Pasja lotnicza dodawała blasku całemu Jego Życiu. Prawy, honorowy, szczery i zawsze oddany Polsce. Zawsze wierny sobie i swoim ideałom. Jego niezłomna postawa, w parze z odpowiedzialnością, poświęceniem i osobistym zaangażowaniem stworzyły człowieka niezwykłego, który całym swoim życiem wykazał, iż nie tylko jest godnym oficerskich szlifów i odznaczeń, ale nade wszystko miana wzoru i autorytetu dla nas i przyszłych pokoleń”.

Dla wielu Polaków Stanisław Skalski jest i pozostanie wzorem lotnika i patrioty, i żadna podłość tego nie zmieni.

                                        Katarzyna Ochabska

                             historyk, biograf Stanisława Skalskiego,

                          autorka książki Stanisław Skalski (A.D. 2007)

P.S. Powstaje wiele tekstów poświęconych Stanisławowi Skalskiemu. Niestety są to treści, w których piszący silą się na wywołanie wrażenia jakoby posiadają o nim odkrywcze informacje. Szczególnie im więcej lat mija od jego odejścia.

Żadne dokumenty (mniej lub bardziej prawdziwe), mające „uwiarygodnić” wypowiedź, nie zastąpią kontaktu z żywym człowiekiem. Widać jakąś dziwną niechęć do wysiłku umysłowego, albowiem przepisuje się (ciągle z tymi samymi błędami w życiorysie) do znudzenia powielane informacje. Nie ma w tym nic własnego, nic twórczego, ale można zaistnieć w blasku cudzej chwały.

Podobnie w internecie, na stronach różnej maści entuzjastów lotnictwa, by zyskać popularność publikuje się główne teksty (na zachętę) właśnie o Skalskim, zamieszcza jego zdjęcia, bo jest wyjątkowo rozpoznawalny.

Kilkuminutowe „filmiki”, wyrwane z kontekstu wypowiedzi, wrzucone do sieci żadną miarą nie dadzą nawet namiastki poznania osoby. Na ich podstawie rodzą się jednak jedyni, najlepiej poinformowani ignoranci, którzy dowodzą tym li tylko brak profesjonalizmu. Wszak obecnie „pisać” może każdy. Jednak ich brednie nie hańbią bohatera, ale wyłącznie piszących. A także tych, którzy taki proceder akceptują. Przyzwoitość (trzeba ją jednak posiadać) nakazuje nie brać udziału w tego typu niedorzecznościach, niezdarnie kryjących brak talentu, rzetelnej wiedzy i szacunku dla naszej historii.

Polecam, by miast wtłaczać w pamięć błędy innych i własne wymysły, skutecznie wyręczając sprawdzone, opublikowane źródła, przestać powielać informacje dotyczące Stanisława Skalskiego, a zająć się życiorysami innych wybitnych Polaków.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji jest zabronione. Wykonywanie kopii jakąkolwiek metodą, włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na nośniki elektroniczne lub przy użyciu innych mediów powoduje naruszenie praw autorskich.