W poszukaniu otwartego serca…

Dziś na łamach naszej strony wracam do wspomnień moich zacnych kolegów z Morskiego Klubu Seniorów Lotnictwa oddział w Gdyni, prezentując ich wspomnienia. Mam przyjemność przedstawić mojego kolejnego klubowego kolegę   por. mar. w st. spocz. Wiesława Kapturowicza, który tym razem opowiedział nam ciekawą historie swojej aktywnej działalności charytatywnej, patriotycznej i szerzenia polskiej kultury i dziedzictwa narodowego na emigracji.

Wyjeżdżając z Polski w lipcu 1973 roku nie z własnej woli, nawet nie przeszło nam na myśl , że opuszczamy ją i naszą, kochaną Gdynię na ponad 43 lata… Dzisiaj patrząc z perspektywy tego czasu możemy powiedzieć z całą pewnością, że naszej Ojczyzny nigdy nie opuściliśmy …zawsze była w naszych sercach !!! nie opuściliśmy mieszkańców potrzebujących pomocy. Działalność patriotyczną, charytatywną i szerzenia kultury polskiej rozpoczęliśmy w 1975 r.  Nadchodzi chwila, kiedy trzeba się z czymś pożegnać. Przykro, jeśli jest to po wielu , wielu latach aktywnej działalności, niemal codziennej, wplecionej i wykonywanej z ideową życiową pasją pomocy innym , szczególnie tym , którzy proszą najciszej … dzieciom, młodzieży szkolnej..i chorym.. Czy ta pasja, to motto życiowe niesienia pomocy innym może się skończyć – mimo, że kończą się  siły  zdrowotne, przecież nie wypada użalać  się  nad  sobą, że to już nie te siły … nie te lata, choć w sercu nadal jeszcze tyle chęci i zapału ! Oj ! chciało by się chciało, ale jak to pogodzić ze stanem faktycznym żywota człowieka i możliwości jesieni życia ?. Żaden filozof, nikt nie wymyślił nic innego , jak spokojnie pogodzić się z losem …coś się rodzi, zaczyna i przychodzi czas , że się kończy… W takich spokojnych chwilach nasuwają się różne refleksje i podsumowania, rozmyślania, co można było zrobić lepiej i więcej….. Myślimy oboje, że wykorzystaliśmy swoje możliwości do maksimum i w szerzeniu kultury polskiej i opieki nad miejscami pamięci narodowej i działalności charytatywnej. Zawsze mieliśmy otwarte serce na pomoc ludziom w potrzebie …naszym mottem było „ Nie wolno być obojętnym na ludzkie nieszczęście, zwłaszcza gdy wrażliwość na potrzeby innych jest w dzisiejszych czasach coraz bardziej towarem deficytowym. Czujemy się dobrze spełnieni, jak patrzymy na wszystkie podziękowania ,odznaczenia,jakie otrzymywaliśmy przez te wszystkie lata od tych, którym pomagaliśmy…od młodzieży szkolnej, dzieci z Domów Dziecka, dzieci chorych z Hospicjum.,czy schorowanych ludzi w szpitalach gdyńskich…od inwalidów którzy dostawali od nas wózki inwalidzkie ,dzięki którym mogli włączyć się w życie ludzi sprawnych i podziękowań od ociemniałych za wyposażenie w tzw czytniki, umożliwiające naukę….Ile radości sprawiliśmy dzieciom i młodzieży wyposażając ich w sprzęt sportowy i audiowizualny. Nie do zliczenia ile setek dzieci było w tym gronie przez te lata naszej aktywności humanitarnej i w Polsce , Ukrainie i Białorusi. Trudno zliczyć permy dokumentacji wysyłanych darów w ciągu ponad 40 lat…. Nigdy nie byliśmy obojętni na żaden głos wołający pomocy od brzegu Bałtyku po świerkowe Podkarpacie i Śląsk. Patrząc na te dokumenty sami nie wierzymy w ich ogrom…. W tak wielkim zakresie niesienia pomocy nie byłoby możliwe , gdybyśmy na tej swojej drodze nie spotkali podobnych sobie ludzi, wrażliwych na potrzeby innych i chęć współpracy w pomocy pokrzywdzonym przez los… Pragniemy przede wszystkim wymienić i podziękować za współpracę i pomoc materialną , naszym szwedzkim przyjaciołom, bez których organizowanie naszej pomocy dla rodaków byłoby niemożliwe, szczególnie w Stanie Wojennym. Do najstarszych należy od 1975 roku Birger Andersson –właściciel firmy ubezpieczeniowej w Malmö i jest do chwili obecnej. Do naszych największych sponsorów należała wspaniała kobieta Britt Fijelander – Przewodnicząca Räda Barnen na Południową Szwecję i Jej mąż Gunnar , który był założycielem Kulbów Rottare między innymi w Polsce.  Słów brak ile dobrego z pełnym uczucia sercem zrobiła Britt wraz ze swą organizacją dla polskich dzieci i młodzieży od 1975 roku. Przykro nam bardzo, że nie doczekała się żadnego uhonorowania od władz polskich , pomimo iż kilkakrotnie występowaliśmy z wnioskami na odznaczenie państwowe do Konsulatu generalnego RP w Malmo. Podobnie dla Birgera Andersson – Nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze wnioski.  Może niektórym Stan Wojenny, w którym najbardziej pomagali był na rękę ?  Do naszych znaczących sponsorów możemy zaliczyć również Wydział Kultury i Oświaty w Malmo, z Inspektorem Busse Ingvarsson. oraz Firmę E-ON Sverige AB w Malmo, na czele z Dyrektorem von Gustaf Hamilton – emerytowanym komandorem Szwedzkiej Marynarki Wojennej, z którym mieliśmy wspólne zdanie o komunizmie. Dzięki Niemu i Jego zastępcy Kenta Andersson dostaliśmy masę mebli i sprzętu audiowizualnego do wyposażenia szkół gdyńskich i Hospicjum Stacjonarnego oraz Hospicjum Dziecięcego „Bursztynowa Przystań“ w Gdyni, jak również dwóch szpitali gdyńskich. Dary otrzymane od Firmy E-ON liczone są w miliony skr. Sonia i Jan Jórgensson- właściciele hurtowni sprzętu biurowego i elektronicznego importowanego z Japonii z  siedzibą w Ystad , dostarczali swoje materiały na promy PLO I PŻB, kursujące na linii- Świnoujście -Ystad – Przemycali przy tym na naszą prośbę części zamienne do powielaczy i inne materiały biurowe dla Struktur Podziemnych Solidarności, Chcielibyśmy w tym miejscu wspomnieć jedno wydarzenie ,mianowicie w czasie pacyfikacji Stoczni Szczecińskiej po ogłoszeniu Stanu Wojennego ,jeden ze stoczniowców, ścigany przez ZOMO został zrzucony do ładowni nowo budującego się statku. Odniósł obrażenia, zagrażające życiu. Dostaliśmy apel – prośbę za pośrednictwem zaufanego członka załogi M/F Skandynawia“ – oficera pożarowego Krzysztofa Popławskiego (obecnie mieszkającego w Sztokholmie) na zakup w Szwecji lekarstwa bardzo drogiego ,(dwa okapowania 2400 skr ) Ponieważ nie można było kupić tego lekarstwa bez recepty ,zwróciliśmy się o pomoc do Jana Jergenssena, który natychmiast załatwił sprawę z Przewodniczącym Szwedzkiego Czerwonego Krzyża w Ystad. Lekarstwo tą samą drogą i przez w/w oficera wypłynęło o godzinie 23.00 do Świnoujścia. a rano zostało odebrane przez „ kuriera stoczniowców“ i dostarczone dla rannego stoczniowca, ale On nie doczekał… zmarł w nocy… Do dziś nie możemy tego zapomnieć, że mimo naszego tak szybkiego działania ,nie zdołaliśmy uratować tego człowieka.. Mieliśmy jednak możliwość pomocy chorym na indywidualne apele w radio , czy TV np w programie „Życie po zbrodni“- Uczeń Liceum w Hrubieszowie-syn Państwa Zarosińskich wracając ze Studniówki ,został napadnięty przez bandziorów i tak bardzo pobity, że do dziś, po 13 latach tego wydarzenia, różnych zabiegów i rehabilitacji nie odzyskał mowy i jest całkowicie sparaliżowany, Zaraz po apelu TV o pomoc dla Niego , wysłaliśmy :nowe łóżko szpitalne, elektrycznie sterowane, wózek inwalidzki typu komfort, specjalny elektryczny podnośnik, służący do podnoszenia chorego z łóżka i możliwość przewożenia go np do toalety i innych zabiegów higienicznych, Do tej pory jesteśmy w kontakcie z rodziną Zarosińskich. Ostatni telefon 28 ,01.2017. Na apel Komitetu d/s Radia i Telewizji , emitowanym w dniu 27 listopada1989 przekazaliśmy za pośrednictwem pana inż. Leszka Pawlickiego – pilota wycieczki autobusu turystycznego z Bydgoszczy do Malmo pomoc dla ośmioosobowej rodziny pogorzelców Lidii Tkacz z Wólki Cycowskiej wojew. Chełmskie – 3 kartony 20 kg odzieży . Pan Pawlicki, ponieważ nie mieliśmy adresu pogorzelców , wysłał dary na adres Polskiego Radia w Warszawie. W dniu 15.12.89 -otrzymaliśmy z PR potwierdzenie odbioru paczek ,oraz prośbę ,abyśmy już więcej nie wysyłali paczek do Radia, ponieważ były problemy z odprawą celną itp.,Pismo podpisała redaktor Maria Górnicka. Mieliśmy bardzo dobry kontakt z Nilsem-Olafem Andersson- dyrektorem ekonomicznym – firmy Vision International AB w Vexie, produkującej sprzęt dla osób niewidomych i niedowidzących. Otrzymaliśmy do tej pory w sumie 32 czytniki wartości o/k 832000 skr. oraz na kilkanaście tysięcy skr. inny sprzęt przybliżający świat ludzi widzących. Przekazaliśmy do Zakładu dla Niewidomych w Laskach , Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi –Izabelin k/Warszawy, dla Związku Niewidomych i Niedowidzących w Gdyni i do Gdyńskiej Szkoły Społecznej, oraz szkoły w Wejherowie. Mieliśmy problem z transportem . Pierwsze czytniki wysłaliśmy do Lasek autobusem Oslo Malmo-Warszawa, którego kierowcami byli Norwegowie .( polscy kierowcy odmówili…) 3 Od Firmy Återviningcentralen prowadzonej przez Krystera Anderssona, otrzymaliśmy meble szkolne na 3 transporty samochodów 25- tonowych, jak też to ,co najbardziej ucieszyło młodzież polską z Gdyni , Lwowa i Brześcia -to pianina-14 sztuk, organy elektronowe Yamaha -22 sztuki, Dla tej młodzieży wysłaliśmy również sprzęt sportowy ( setki par łyżew, łyżworolek. nart i butów narciarskich, nie licząc odzieży i innego sprzętu sportowego,który podarował Radwan Chafchak- właściciel -firmy Contex w Malmö. Sukcesywnie otrzymywaliśmy od Niego duże ilości odzieży dla maluchów z Domów Małego Dziecka i młodzieży z Domów Dziecka. Chcemy zaznaczyć, że sprzęt sportowy do Lwlwa i Brześcia wysyłany był busem dyplomatycznym za pośrednictwem Konsula Generalnego RP. w Malmo Gerarda Pokruszyńskiego. Nigdy nie zapominaliśmy o maluchach z Domów Dziecka. Mieszkając w Gdyni i pracując jako nauczyciel opiekowałam się nimi wraz z młodzieżą szkolną., Właściwie od nich zaczęliśmy swoją działalność charytatywną w Szwecji – to Dom Małego Dziecka przy ul. Opata Hackiego w Gdyni , Dom Dziecka – Gdynia-Dęptowo, Dom Dziecka Specjalnej Troski ,-Zakład Opiekuńczo Leczniczy ul. Abrahama 56 – Gdańsk Oliwa, Doszły następnie: Domy Dziecka w Wisełce, w Kamieniu Pomorskim ,Stargardzie Szczecińskim, w Mościsku , Szczawnie Zdroju na Dolnym Śląsku i w Lipiu k/ Koszalina „Stowarzyszenie Zakonne Dzieci Łaski Bożej,“ siostry zakonne prowadzą coroczne kolonie dla dzieci z rodzin ubogich. Dzieciom tym przekazywaliśmy: odzież, żywność , środki czystości, TV itp. I tu musimy wspomnieć charyzmę sióstr zakonnych , które przekazywane przez nas dary za pośrednictwem załóg promów pływających na linii Świnoujście -Ystad w okresie PRL i Stanu Wojennego, potrafiły załatwić z Urzędem Celnym odbiór darów bezcłowo z portu i przewieź je transportem wojskowym, otrzymanym z jednostki sąsiadującej w pobliżu Ich klasztoru. Nie możemy zapomnieć o załogach promów Nieborów, Skandynawia, Heweliusz , Kościuszko“, które od 1975 roku do 1992  przewozili organizowane  przez nas dary do Domów Dziecka, Domów Opieki Społecznej,  szkół i szpitali, szczególnie w Stanie Wojennym.  Nie  sposób  wymienić  wszystkich oficerów i marynarzy, którzy co 14 dni zmieniając się wracali po pracy autobusem Świnoujście – Gdynia – Gdańsk. Rezygnując z wygodnych miejsc zabierali dziesiątki kartonów, zostawiając je po drodze adresatom, nie rzadko w środku nocy. To, co nie było na trasie rozwozili potem własnym transportem. Pragniemy wymienić: intendentów Pawła Hoppe i Janusza Cieślę, oficera pożarowego Otto Riksa, kapitanów ż/w Zdzisława Pawlaka, Zbigniewa Pszennego, kapitana Alfreda Chlebionka, i kpt ż/w. Chodkowskiego, starszego marynarza Włodzimierza Rejaka. Dary w Stanie Wojennym wysłaliśmy dwoma transportami szwedzkimi , pierwszy już 16 grudnia 1980 z Individuela Människa Hjälp-z Lund , które pilotowali:  szwedzki lekarz z Międzynarodowej Organizacji „ Lekarzy bez Granic“, ksiądz i kierowca . Inne transporty pilotował w uzgodnieniu z nami były wiezień niemieckich obozów koncentracyjnych Kazimierz Maligłówka , zamieszkały wtedy w Malmö – obecnie wrócił do Polski i mieszka w Poznaniu. Gdy szwedzka poczta zniosła opłaty na paczki z darami do Polski, wysyłaliśmy dla rodzin internowanych około 10-15 paczek tygodniowo do końca Stanu Wojennego. Adresy otrzymywaliśmy od członków załóg  promów zawijających do Ystad. Dokumenty na to były w Urzędzie Podatkowym w Malmo ( nie mieliśmy czasu na robienie kopii dla siebie ) Gdy Polska odzyskała niepodległość postaraliśmy się  załatwić , nieodpłatnie w 80% transporty samochodowe -25 tonowe – na załadunek darów na trasie Malmo i okolice – Ystad Gdynia, lub Malmo- Kalskorona-Gdynia, od firm: Spedycja Międzynarodowa Agroland – Gdynia- Dyrektorzy: Wojciech Miotke i Andrzej Szulc z  pracownikami  ekspedycji  oddziału na Skandynawię panie: Katarzyna Orłowska, Agnieszka Gułaś i Monika Szczepańska.

c.d.n