Toksyczny narodowo-katolicki patriotyzm z gen. Skalskim w tle

Kodyma na Podolu, miejsce ani znane, ani znakomite pod żadnym względem. Tu urodził się Rudolf Kawelmacher, jednak wysiłek potrzebny, by znaleźć o nim informacje przekreślił wzięcie na sztandary powstańca warszawskiego. Tyle szczęścia nie miał niestety, mający Kodymę wpisaną w dokumentach Stanisław Skalski. Ten Polak z dziada pradziada nigdy nie identyfikował się, nie darzył tego miejsca sentymentem, ani nie miał nic wspólnego z Ukrainą. Urodził się w 1915 roku w Cesarstwie Rosyjskim, choć niedouczone pismaki nagminnie podają, że na Ukrainie, która wówczas nie istniała jako państwo. W 2011 roku ksiądz katolicki zaczął budowę kaplicy, która wkrótce rozrosła się do „kompleksu kultowego”. Kilku ubogich katolików nie mogło zapewnić odpowiednich funduszy, więc za „boską przyczyną” wyszukano Stanisława Skalskiego, o którym nikt w Kodymie, ale i na Ukrainie nie słyszał. „Urządzi się jego izbę pamięci”, wierni w Polsce otworzą portfele. Szczwany ksiądz postarał się na ten cel o honorowy patronat senatora i dwojga posłów z PiS, według których Skalski to „żołnierz wyklęty” [!!]. Błyskawicznie zawiązany samozwańczy Komitet Budowy Kaplicy i Miejsca Pamięci gen. Stanisława Skalskiego na Ukrainie (nauczyciele, kapłani, szlachetni ludzie z limanowszczyzny i Nowego Sącza) pobłogosławił biskup Andrzej Jeż. Ruszyło objazdowe tournée po parafiach i szkołach, uroczystości religijno-patriotyczne zapewniały zbiórki pieniężne.

Kustosz polskości” i „wielki kapłan”

W nachalnym wciskaniu sentymentu do wojennego bohatera przebił wszystkich Łukasz Gron, nowy proboszcz świeżo po seminarium. Domaga się coraz większych pieniędzy na budowę już nie kaplicy, ale kościoła. Żąda, w trybie pilnym, niebagatelnych kwot (w euro i dolarach) od wszelkich środowisk m.in. w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Austrii, oczywiście pod auspicjami miejsca pamięci Stanisława Skalskiego. Wyciąga rękę także do Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w Chicago po pieniądze nie na odradzanie wiary katolickiej na Ukrainie, ale „popularyzację postaci gen. Skalskiego”. Stanisław Skalski nigdy nie miał nic wspólnego z tą formacją, nie identyfikował się i nie sympatyzował! Nie wywodził się z AK ani z Narodowych Sił Zbrojnych. Był lotnikiem Polskich Sił Powietrznych wchodzących w skład Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie! Napuszony arogant w sutannie o Bohaterze przed kamerami TVP Polonia nie potrafi sklecić nawet dwóch zdań, ale rzuca w świat rewelację „został oskarżony o szpiegostwo na rzecz faszystowskich Niemiec!!!

Siedzący na biskupich stolcach urzędnicy kościelni w Odessie i Lublinie, w swych pałacach oderwani od rzeczywistości, nie reagują, nie są zainteresowani dociekaniem prawdy. Ważne, by „wiara się szerzyła” i taca była pełna. Rozochocony pochwałami hierarchów Gron pisze „książkę” o „Polakach i katolikach Kodymszczyzny”, tandetny tekst pełen niedorzeczności historycznych, błędów merytorycznych, ortograficznych, stylistycznych, nieporadności wypowiedzi i sformułowań będących kalką języka ukraińskiego. Są i kolejne odkrywcze informacje o Stanisławie Skalskim, m.in. „Skalski zniszczył asy w 601. Dywizjonie Brytyjskim”, „Służył w 302. Poznańskim Oddziale Lotniczym”. Nad wyraz szkodliwa działalność zatacza coraz szersze kręgi. Niedouczonego księdza Grona wsparła „grupa pasjonatów sztuki, kultury i dobrych praktyk z zakresu ekologii i ochrony środowiska”, Stowarzyszenie o cokolwiek znaczącej nazwie Anthill. Ledwie powstałe, zabrało się do projektu „Generał Stanisław Skalski – As z Kodymy”. Pod tym samym tytułem wydano coś co nazwano „ilustrowanym katalogiem”, w innym miejscu książką. Generał to przydomek czy pseudonim? As to pies Ali z elementarza? A co to ta Kodyma? Ta czterdziestostronicowa broszura wielkości modlitewnika zawierająca wyświechtane informacje internetowe napisana na poziomie szkoły podstawowej, z błędami i dorzuconymi kilkoma zdjęciami, dopiero na końcu tekstu ujawnia kto ją popełnił – Paweł Skrok i Tomasz Panfil. W dołączonej ukraińskiej wersji tekściku Skalskiemu zmieniono nazwisko na ukraińskie. Już nie Skalski, ale Skalskij. W jakim celu?

Na „wydanie książki: Stanisław Skalski – As z Kodymy” Anthill otrzymało m.in. 10 tysięcy złotych z Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz 80 tysięcy na projekt Stanisław Skalski – As z Kodymy z Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Miejsc Pamięci. Minister Czarnek w ramach afery „Willa plus” przyznał Stowarzyszeniu dotację półtora miliona złotych, choć „nie wykazało wystarczającego uzasadnienia inwestycji dla polityki oświatowej państwa” i otrzymało ocenę negatywną. Ciągnięcie dotacji z państwowej kasy jest łatwiejsze niż wypełnianie założeń własnego statutu, gdzie w §26.2 stoi jak byk, że Stowarzyszenie może prowadzić działalność gospodarczą w 35 obszarach, by wymienić tylko: uprawy rolne połączone z chowem i hodowlą zwierząt; produkcję lodów i piwa; wytwarzanie, przesyłanie, dystrybucję i handel energią elektryczną; hotele i podobne obiekty zakwaterowania; wynajem i zarządzanie nieruchomościami własnymi i dzierżawionymi; doradztwo w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania; opiekę dzienną nad dziećmi; działalność związaną ze sportem; działalność rozrywkową i rekreacyjną.

Panfil, doktor od numizmatyki, mizerny tekścik zaliczył do swojego dorobku naukowego. Po nastaniu „dobrej zmiany”, choć nie wykazał się znaczącymi publikacjami, stał się specjalistą od historii najnowszej. Po wygranych przez PiS wyborach i czystkach w kierownictwie Instytutu kierował Biurem Edukacji Narodowej IPN w Lublinie. Liczne kompromitacje spowodowane ewidentnym brakiem wiedzy, opinie oderwane od rzeczywistości, dodatkowo znane neonazistowskie sympatie nie pasują go w najmniejszym stopniu na znawcę Stanisława Skalskiego. Niezdarne bajanie przed kamerą o sławnym lotniku i polskim lotnictwie to kolejna kompromitacja sympatyka neonazistów, wywodzącego się z narodowo-katolickiej organizacji studenckiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, której kuratorem był znany z prawicowych poglądów obecny minister edukacji.

Przedsiębiorczy „kustosz polskości” Łukasz Gron, równie przedsiębiorcze Stowarzyszenie Anthill i dążąca do odradzania wiary na Kresach Archidiecezja Lubelska postanowili w Kodymie postawić pomnik. Pomnik Stanisława Skalskiego.

Misja Ukraina

Pomysłu wystarczyło ledwie na główkę w furażerce ozdobionej dwoma dużymi płaskimi ćwiekami, bez żadnych dystynkcji wojskowych, orła, w rozchełstanej koszuli jako żywo przypominała junaka sprzed siedemdziesięciu lat z organizacji Służba Polsce. Pomnik bohatera pracy socjalistycznej, ustawiony wśród jakichś resztek po budowie. Na okoliczność wydarzenia 15 sierpnia 2021 roku prócz kilkorga miejscowych zjawiły się osoby, które nie tylko nie znały bohatera, ale i nie potrafiły o nim nic sensownego powiedzieć. Dobór przypadkowych osób mających grać rolę oficjeli i ich żałosne wypowiedzi potwierdziły tylko starą prawdę – jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz. Pseudoeksperci, obłudni karierowicze za państwowe i społeczne pieniądze zorganizowali grajdołkową, lichą uroczystość dla nikczemnej chęci ogrzania się w blasku sławy Bohatera. Bezsensowne mówki ukraińskiego profesora i przedstawicieli miejscowej władzy wykazały, iż „to był niewątpliwie bohater, osobowość. Posiadał cechy, które ważne są dla każdego pokolenia. Był słynnym lotnikiem, bohaterem II wojny światowej i walczył z naszym wspólnym wrogiem. Musimy oddać cześć ludziom, którzy bohatersko walczyli o naszą przyszłość”.

Równie wysoki poziom wiedzy zaprezentowali: ksiądz Jakub Olech z Archidiecezji Lubelskiej: „Inicjatywa postawienia pomnika zrodziła się u nas w Kurii. Postanowiliśmy, że zrobimy coś więcej niż tylko opowiadanie o generale Skalskim, właśnie chcieliśmy to zakończyć, uwieńczyć jego obecność tutaj w Kodymie”; prezes Stowarzyszenia Anthill Bartosz Niewiadomski: „Całą tą historię, poświęcenie księdza Łukasza, żeby upamiętnienie było rzeczywiście szczególnie na tych ziemiach, to robi, sprawia, że od razu też chce się w ten proces włączyć i też pomóc”. Szczyt bredni objawił konsul RP w Odessie Paweł Niedźwiedzki: „Generał najważniejszą walkę swego życia stoczył na ziemi z komunistycznym reżimem. Był skazany na śmierć, jednak został ułaskawiony i dalej mógł służyć w polskim wojsku”.

Łaska boska, że Stanisław Skalski nie dożył tak podłego „upamiętnienia”. Dla polskiego konsula, w myśl obsesji PiS, jest „żołnierzem wyklętym”. W więzieniu walczył „z komunistycznym reżimem”, a potem „dalej mógł służyć w reżimowym wojsku”? Dorabianie ideologii, jak to Skalski walczył z „naszym wspólnym wrogiem” i o „ukraińską przyszłość” to obraza, nie tylko dla Skalskiego, ale i dla wszystkich Polaków! Mordowanie Polaków przez Ukraińców wespół z hitlerowcami to wyjątkowo „najlepsze karty wspólnej historii”. Zgoda na znieważanie pamięci Stanisława Skalskiego i kreowanie go na bohatera ukraińskiego przez nachalne działania księdza Grona i jemu podobnych chłopków-roztropków, byle tylko zaistnieć w przestrzeni medialnej dzięki osobie Stanisława Skalskiego, to niecny proceder. W miejscowości gdzie nikt z miejscowych nie mówi po polsku, modlą się po ukraińsku w kościele opatrzonym informacjami też w tym języku, Skalski stał się świetną okazją do promocji księdza i jego klakierów. „Patriotyczną” farsę okrasiły jeszcze ukraińskie przyśpiewki zespołu w ukraińskich strojach. Nigdzie ani jednej, nawet najmniejszej oznaki polskości, żadnej flagi, nawet wstążeczki biało-czerwonej, dzieci w jakimkolwiek stroju polskim. Była za to beneficjentka mieszkania i schedy po Stanisławie Skalskim, która myląc daty chaotycznie i nieskładnie powiedziała o nim tylko tyle: „to był bardzo dobry człowiek, w więzieniu nie chciał się przyznać do winy [?!] i był strasznie męczony”. Plotła coś jeszcze bez związku o święcie wojska i o Matce Boskiej Zielnej. W tragifarsie TVP Polonii „Powrót generała” można zobaczyć ją, rozgorączkowaną obejmującą postument stachanowca wykrzykującej: „Była to wielka, wielka przyjemność. KOCHAM UKRAINĘ!”. Zamknięte oczy Bohatera wymownie świadczą, że nie może patrzeć na tą szopkę. I jaki generał wrócił? I po co do Kodymy? Opuścił to miejsce jako dwulatek i nie był wówczas żadnym generałem. Nigdy o Kodymie nie wspominał, ot, tam się urodził.

Zrozumiałe, że jak się kogoś nie zna to trudno sklecić kilka przytomnych zdań. Danie pozwolenia na haniebny, szkalujący wstęp do wznowionego wydania jego jedynej książki, nie dopełnienie ostatniej woli, by jego mieszkanie stało się muzeum (matki i wdowy po pilotach zdeponowały u Skalskiego pamiątki po nich, by nie przepadły), by gromadzone przez lata obrazy przeszły na własność narodu, trudno nazwać dbałością o jego pamięć. Ważniejsza była wycena obrazów i antyków przez pracowników Desy. „Niedoceniona rodzina” blisko dwadzieścia lat po jego śmierci wreszcie mogła zaistnieć – na Ukrainie.

Po co Ukraińcom izba pamięci poświęcona człowiekowi, z którym nie mają potrzeby identyfikowania się, o którym nic nie wiedzą? Dlaczego nie posiadający o nim elementarnych wiadomości organizatorzy bezsensownych projektów i publikacji podczepiają się pod Bohatera i mówią – płyniemy? Po co robienie na siłę z Kodymy miejsca polskości, do tego żałosnego oraz centrum „profesjonalnej wiedzy” o najbardziej skutecznym polskim pilocie II wojny światowej? Powoływanie się, że jest to miejsce jego urodzenia nie czyni z niego ani Kodymianina ani Ukraińca, podobnie jak ktoś urodzony w stajni nie staje się koniem.

Stanisław Skalski był POLAKIEM, urodził się w polskiej rodzinie, po mieczu i po kądzieli, na ziemiach ówczesnego Cesarstwa Rosyjskiego. Całe swoje życie poświęcił Polsce, swojej Ojczyźnie i czynienie z niego ikony narodowo-katolickiej na Ukrainie jest zniesławieniem nie tylko jego, ale i polskich żołnierzy walczących z hitlerowskim najeźdźcą i okupantem.

Katarzyna Ochabska

Czytelników zainteresowanych szerszymi informacjami dotyczącymi zakłamywania postaci gen. bryg. pilota Stanisława Skalskiego na Ukrainie zapraszam do przeczytania moich artykułów opublikowanych w Dzienniku Trybunie: „Zakłamana postać gen. bryg. pilota Stanisława Skalskiego na Ukrainie”. „Jak zrobić karierę na bohaterze” oraz na stronie Kuriera Galicyjskiego „Fałszywy obraz gen. bryg . pilota Stanisława Skalskiego na Ukrainie”.